GIEREK, to produkcja, w której będziemy mogli Panią zobaczyć? Możemy już zdradzić kilka słów, w jakiej roli Panią zobaczymy?
Będę grała artystkę- Stellę, to jednak epizodyczna rola. Więcej pracy będę miała przy tworzeniu muzyki do tego obrazu, to dla mnie wyzwanie i wielka przyjemność.
Przy tego rodzaju produkcjach historyczno- kostiumowych, opartych na faktach zawsze jestem ciekawa jak wyglądały przygotowania?
To odpowiedzialność przede wszystkim aktora, aby poznał jak najdokładniej epokę, do której przenosi widza. Aktor musi jak najwięcej dowiedzieć się, jacy wtedy byli ludzie, jak mówili, jak się poruszali, o czym marzyli? Reżyser może pomóc, ale to leży przede wszystkim w gestii aktora, aby przygotować się do roli od strony fizycznej i emocjonalnej. Tej pracy, żaden reżyser za aktora nie wykona.
Jest Pani młodą osobą, na pewno nie zna Pani epoki Gierka, ale coś słyszała Pani zapewne z opowiadań, chociażby rodziców?
Rodzice mówili, że był to słodko-gorzki czas. Z jednej strony delikatnie uchylono żelazną kurtynę: pojawiła się guma Donald i coca-cola, można było wyjechać za granicę, ludzie poczuli nadzieję, że w Polsce może być lepiej. Ale pamiętają też trudniejsze chwile, jak represje robotników w Radomiu w 1976.
Czym dla Pani są takie role, taka praca? Dodatkowym atutem produkcji historycznych są stroje, charakteryzacja, scenografia. Takie chyba przesuniecie się w czasie jest ciekawe, prawda?
Podróż w czasie ma dla mnie nie tylko wartość dydaktyczno-historyczną. Możliwość życia, nawet jeśli tylko przez chwilę, w innym świecie, innej epoce- jest dla mnie spełnianiem dziecięcych marzeń. To co sobie wyobrażamy jest miejscem naszej pracy, a wyobraźnia częścią naszego warsztatu. Aktor według mnie zawsze musi pozostać dzieckiem.
Natalia Lesz to nie tylko aktorka, to też piosenkarka. Czy któreś zajęcie jest dla Pani ważniejsze, bardziej wymagające, przyjemniejsze?
Zawód aktora jest nieprzewidywalny. Wciąż jesteśmy zależni od decyzji innych osób do jakich projektów zostaniemy zaangażowani. Jako muzyk, mogę zamknąć się wstudiu i to ja decyduję, co i o czym śpiewam. Nieprzewidywalność pojawia się natomiast przy sprzedaży płyty czy biletów na koncerty. Obydwa zawody są trudne ale i piękne. Dłużej i częściej pracuję jednak jako aktorka, więc jest mi bliżej do aktorstwa.
A co dała Pani szkoła baletowa? Czy umiejętności tam nabyte przydają się Pani w pracy?
Szkoła baletowa nauczyła mnie świadomości ciała. Nauczyła mnie też szacunku do pracy, pokory, pracowitości, samodyscypliny. W szkole baletowej w bardzo młodym wieku trzeba stać się dorosłym.
Pierwsze studia skończyła Pani w USA, i to z wyróżnieniem? Wielu artystów opowiada o faktycznych różnicach w nauczaniu między Polską a innymi krajami. Jak Pani wspomina ten czas? Jak Pani ocenia umiejętności, których się Pani tam nauczyła?
Nie mnie oceniać jest moje umiejętności aktorskie. Mogę natomiast powiedzieć, że było to wspaniałe 4,5 roku nauki w jednej z najwspanialszych uczelni dla przyszłych aktorów. Dzięki tej uczelni nabrałam jeszcze większej chęci do wykonywania tego zawodu i poznałam wspaniałych ludzi.
Ostatnio skończyła też Pani Akademię Muzyczną w Łodzi? Do czego były Pani potrzebne te studia?
Mam w planach doktorat, który chciałabym robić u mojej ukochanej prof. Renaty Danel, która namówiła mnie również na Akademię Muzyczną w Łodzi. To był super czas, z fantastycznymi wykładowcami.
Są wakacje, inne niż do tej pory. Wiele osób zostaje w kraju. Pani jest Ambasadorką Gruzji. Czy tęskni Pani za Gruzją? Co ten kraj ma takiego w sobie?
W Gruzji najwspanialsi są Gruzini ich otwartość i ciepło do drugiego człowieka są szczere i rzadko dziś spotykane.
A co Pani przeniosłaby do Polski z Gruzji?
Przeniosłabym ludzi i wspaniałe gruzińskie wina. No może też Katie Melua, która jest Gruzinką. a której muzykę bardzo sobie cenię.
Fot. Anna Powałowska