cinema.pl Newsy Dnia

środa, 27 listopad 2024 09:55

Książka to ponad 30 lat z życia Maksa, film to cztery dni - Robert Ziębiński dla cinema.pl

Napisane przez 
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Opublikuj na FacebookOpublikuj na Google BookmarksOpublikuj na Twitter

27 listopada do kin wchodzi film DIABEŁ w reżyserii Błażeja Jankowiaka. Za scenariusz odpowiada Robert Ziębiński, który jest jednocześnie autorem książki pod tym samym tytułem.

 Książka to ponad 30 lat z życia Maksa, film to cztery dni - Robert Ziębiński dla cinema.plDIABEŁ - skąd pomysł na ten tytuł, na te pozycję?

Tytuł to przypadek. Istnieje taka tarnogórska legenda o Sedlaczku i diable. Na potrzeby opowiadania „Dziewczyna”, którego akcja miała być osadzona w Tarnowskich Górach postanowiłem je przerobić. Tyle, że odzierałem je z wszystkiego nadprzyrodzonego, więc diabeł przestał być czortem z kopytami, a stał się ksywą żołnierza. Pierwszą osobą, która czytała opowiadanie był Eryk Lubos, który powiedział - weź chłopie rozpisz to na scenariusz. A potem dodał - wiesz, na mnie w liceum wołali „Diabeł”. I się potoczyło. Uznałem, że cokolwiek się wydarzy, po takim zbiegu okoliczność, nie wolno zmieniać tytułu i ksywy Maksa. I został „Diabeł”. 

GROM - robiłeś tzw. rozeznanie? Jakieś konsultacje? Może podobnie jak np. Eryk Lubos przez 2 lata byłeś wśród żołnierzy?

Eryk z Gromowcami przyjaźni się od czasów „Misji Afganistan”. Ja trafiłem do tego środowiska dzięki niemu i w sumie od tego 2021 roku cały czas w nim tkwię. I tak przy „Diable” wszystko - książka, scenariusz, film było bezustannie konsultowane przez żołnierzy. Maks sam w sobie składa się z życiorysów kilku z nich. To samo dotyczy „Medei”, czyli kontynuacji „Diabła”. Nic o żołnierzach bez nich. 

Jak wyglądały prace? Ciężko było, ponieważ GROM kojarzy mi się z mocno zamknięta instytucją?

Czy było ciężko? Hmm… I tak i nie. Ciężko, bo ja nie jestem z tego środowiska. Ba, nigdy nawet o nie się nie ocierałem. Tu z pomocą przyszedł Eryk… i żeby było zabawniej moje powieści. Zielone światło na współpracę dostałem w zasadzie dzięki temu, że chłopaki uznały, że podoba im się co i jak piszę. W efekcie tak naprawdę i film i książka jest dedykowany im. To książka i film o żołnierzach w hołdzie dla żołnierzy. Tych z dwudziestego trzeciego maja w szczególności. 

Może jakieś fakty lub/i mity o GROMIE jesteś w stanie zdradzić?Książka to ponad 30 lat z życia Maksa, film to cztery dni - Robert Ziębiński dla cinema.pl

Nie wolno zdradzać tego co mówią żołnierze (śmiech). A poważnie - są rzeczy o których można mówić i one zwyczajowo lądowały jako anegdoty w powieści. Do moich ulubionych anegdot z pewnością należy dla o generale Petelickim, który tak ufał swoim żołnierzom, że był w stanie wejść podczas treningów z ostrą amunicją do pomieszczenia gdzie takie ćwiczenia się odbywały i stać obok celów. Nigdy nic mu się nie stało. 

Film vs książka... Na pewno nie jest to 1 d 1.

No jasne że nie. Książka to ponad 30 lat z życia Maksa, film to cztery dni. Trzeba ciąć, ciąć i jeszcze raz ciąć. Układać to tak, aby było czytelne dla widza, a wciąż było w duchu bohatera. Dlatego odstępstwa są czasami duże. Poza tym książka czyli papier przyjmie wszystko - budżet filmu już nie. No i w książce opowiada się słowami, w filmie obrazkiem, więc trzeba skracać sceny i kompilować je tak, aby mówiąc o tym samym, pokazywały to, a nie opowiadały. 

Jak wyglądała współpraca przy filmie? Miałeś wpływ np. na obsadę?

Główną obsadę - czyli Krzyś Stroiński, Ola Popławska, Paulina Gałązka, wybieraliśmy sami z Erykiem. Na Zimnego był casting i poszedł tak dobrze, że w finale dopisałem do tekstu rolę Miśka, żeby zatrudnić Kubę Nosiadka. Masę pracy wykonała Aśka Ślesicka, ale na każdym kroku konsultowała ją z nami. W „Diable” stery niestety byłem obecny na każdy poziomie produkcji (włączając w to choćby fakt, że sam zaproponowałem reżyserię Błażejowi, na co zgodził się Grzesiek Olkowski, czyli producent), co z jednej strony było absolutnie bezcennym doświadczeniem, z drugiej mordęgą (śmiech).  

Czy umiejętności dziennikarskie wykorzystujesz w robocie pisarza np. takiej książki jak DIABEŁ? Może jakieś dziennikarstwo śledcze się obudziło w Tobie?

Pomagają przy selekcji materiałów. Przy samym pisaniu w zasadzie to utrudniają, bo pisanie tekstów dziennikarskich wymaga zupełnie innego warsztatu niż pisanie fikcji. Trzeba uwolnić język, a nie trzymać go w dziennikarskich ryzach. 

W księgarniach jest też druga część książki DIABEŁ- MEDEA. Zdradzisz co to za cudo? I czy tzn. że będzie filmowa kontynuacja?

Nie wiem czy cudo. Historia Maksa i Suki jest od początku rozpisana na cztery rozdziały. „Diabeł” to pierwszy z nich, „Medea” w układzie chronologicznym trzeci. Został nam drugi i czwarty. Każdy odnosi się do innej konwencji sensacyjnej. „Diabeł” bliższy jest „Pierwszej krwi” czyli Rambo Davida Morella. „Medea” to wariacja na temat „Szklanej pułapki” Redericka Thorpe’a (którą rozsławił film z Willisem). Druga część będzie ukłonem w stronę techno-thrillera rodem z powieści Toma Clancy’ego, a czwarta „Życzeniem śmierci”. A czy będzie kontynuacja filmowa - nie wiem. Mamy obiecaną, a czy produkcja się rozmyśli czy też nie - okaże się. 

Która kategoria jest łatwiejsza powieść czy literatura faktu?

Trudno to porównywać, każda rządzi się innymi prawami, każda wymaga innego warsztatu. Nie umiem odpowiedzieć. Mogę tylko powiedzieć, że żadnej z nich nie można traktować lekkomyślnie i każda wymaga ogromu pracy. Tylko że innej. 

Ciężkie tematy to nie koniec Twoich pozycji książkowych. Była też książka dla młodzieży. Trudniej pisze się dla młodych? Trzeba mieć np. większą wyobraźnię?

Cykl „czarny staw” przywracamy w przyszłym roku, bo wcześniejszy wydawca zawinął się z rynku. Uwielbiam pisać książki dla dzieciaków. One są najbardziej wymagającym odbiorcą. Nie kupują ściemy. Dużo czytają, mają szersze perspektywy niż dorośli (bo więcej czytają) i nie można traktować ich jak idiotów, bo się od ciebie odwrócą. 

Na koniec zapytam o pozycje londyńską. Zapowiada się ciekawa pozycja. Bywam w Londynie ostatnio i chyba z nią się zapoznam. Czego się dowiem? Jak dobierałeś tematy do tej książki?

W czasach kiedy jeszcze redakcje wysyłały dziennikarzy na zagraniczne placówki, od 2005 do 2012 roku więcej czasu niż w Polsce siedziałem w Londynie. Ponieważ zawsze zajmowałem się kulturą, to poznałem to miasto wzdłuż i wszerz od strony właśnie kulturalnej. I pewnego dnia wydawca uznał, że mógłbym spisać swoją wiedzę. Ponieważ ta książka okazała się lata temu dziś niestety stała się mocno nieaktualna. Londyn nie jest już tym samym miastem. Najpierw kryzys, potem covid sprawił, że wiele miejsc o których piszę po prostu zniknęło. Natomiast zjawiska kulturowe wciąż oczywiście są aktualne. Wciąż można się przejść śladami zabójstw Kuby Rozpruwacza, wciąż można szukać śladów historii rock’n’rolla w mieście. Jedyne co się zmieniło, to to, że często nie ma już tych knajp czy sklepów, które opisywałem. 

Bardzo ciekawie prowadzisz social media. PO GODIZNACH jest bardzo filmowe…

No bo ja lubię filmy i kino. Pisałem o nich w mediach od 1997 roku. Po odejściu z „Playboya” w 2019 roku rzuciłem dziennikarstwo, ale nie rzuciłem swoich zainteresowań. W pewnym momencie uznałem, że nie chce mi się prowadzić  social mediów w stylu - pan autor wrzuca zdjęcie z biegania, pan autor pokazuje co zjadł na śniadanie. W zamian za to będzie pisał o tym co pan autor lubi. I ludziom się to spodobało. 

Jazz? Dlaczego? Co ma w sobie ta muzyka?

Wolność i rytm. Kiedy Don Winslow powiedział, że jazz pomaga utrzymywać rytm słów. Absolutnie się z nim zgadzam. Pisanie jest jak jazz. Ma swoją konstrukcję, miejsce na improwizację i motyw przewodni do którego trzeba w pewnym momencie wrócić. 

Czytany 82 razy Ostatnio zmieniany środa, 27 listopad 2024 11:08

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy Odśwież

Reklama


Reklama

Reklama